W niedzielnym starciu wicemistrzów Polski z We-Metem Kamienica Królewska faworytem byli Ci pierwsi. Wysoki wynik odzwierciedla przebieg meczu, ale na szczególną uwagę zasługuje młody Szymon Licznerski. We-Met wyszedł już z roli beniaminka, a ambitni włodarze liczący na wyższe miejsce niż w zeszłym roku, poczynili kilka zmian. Na pewno sporym wzmocnieniem jest obecność Yaroslava Morykyshka pomiędzy słupkami.
W wyjściowej czwórce trener Dawid Grubalski postawił na Pedrinho, Pedro Pereire, Joao Miguela oraz Szymona Licznerskiego. To właśnie ten młody zawodnik otworzył wynik meczu po dobrej akcji z lewej strony. Trzeba jednak przyznać, że gol nie padłby bez pomocy doświadczonych kolegów. W 11. minucie z kibicami przywitał się za to Jakub Raszkowski, który powrócił do wicemistrzów Polski po wypożyczeniu.
Często odmienianym zawodnikiem przez komentatora było nazwisko Macieja Jankowskiego. W porównaniu do zeszłego sezonu futsalista broni już barw We-Metu. To właśnie dla swojego nowego zespołu wypracował doskonałą sytuację, najpierw przejął piłkę, a następnie mocnym uderzeniem zagroził bramce Gutty. Jeszcze w pierwszej połowie mogło być 3:0, ale Bruno Cintra kopnął tylko w boczną siatkę. Sytuacji nie wykorzystał w ostatnich sekundach Tomasz Kriezel, który pięknie uderzał z woleja.
Szymon Licznerski był dzisiaj niesamowity. 19-latek, który niedawno obchodził urodziny, w bliźniaczy sposób, tak jak to zrobił w pierwszej połowie, zdobył gola. Dominacja miejscowych rosła z każdą minutą, a nadzieje gości z Kaszub malały w oczach. Z lokalną publicznością przywitał się Bruno Cintra i wynik 4:0 stał się faktem.
Jakub Raszkowski wrócił do domu w wielkim stylu. Zawodnik po raz drugi zapisał się na liście strzelców pokazując swoją wartość i umiejętności techniczne. Grający trener Oleksandr Bondar szukał zmian. Wprowadził pomiędzy słupki Jakuba Kornata, który w zeszłym roku już kilkukrotnie dobrze pokazał się w swojej świątyni.
Honorowego gola dla przyjezdnych zdobył Maciej Jankowski, który z szacunku do swojego poprzedniego klubu nie eksponował radości po celnym trafieniu.
Constract najwidoczniej podrażniony poprzednią stratą, świetnie wykonał stały fragment gry. Piłka po podaniu z rzutu rożnego uderzył Kaniewski, ale prawdopodobnie jako ostatni dotykał ją Everton i to na jego koncie będzie zapisany gol numer sześć. Zupełnie rozbici zostali goście, a Konstruktorzy zamierzali wykorzystać każdy prezent w tym pustą bramkę w wariancie gry z lotnym bramkarzem. Nazwisko do już i tak długiej listy strzelców dopisał Tomasz Kriezel.
Jedynie osłodą pozostaje bramka Dmytro Rybitskyiego. Było to marne pocieszenie w obliczu kolejnej akcji, gdzie Bondar został ustrzelony piłką i trafił wprost do swojej bramki.
Bramki: Szymon Licznerski 4, 22, Jakub Raszkowski 11, 28, Bruno Cintra 26, Everton Ferreira 34, Tomasz Kriezel 36, Oleksandr Bondar 38 (s) – Maciej Jankowski 32, Dmytro Rybitskyi 37
źródło Fogo Futsal Ekstraklasa
foto mz, Paweł Jakubowski i Kamil Szóstek
przejdź do galerii